Nadgraniczny region Zachodniej Polski w mojej ocenie cechuje depopulacja podobna jak po stronie niemieckiej, jeśli nie silniejsza. Ilość zamykanych sklepów, barów, szczególnie klubów młodzieżowych, jest zatrważająco wysoka, drastycznie przebija zmiany mikroekonomiczne po drugiej stronie rzeki. Tam jednak statystyka demograficzna bierze dane, wierząc niemieckiej Wikipedii, ze Stichproben- opartych na doborze losowym badań przekrojowych, oraz ze spisów ludności. (por. http://de.wikipedia.org/wiki/Demografie ). Są one drastycznie inne od Państwa danych. Skąd owe „sukcesy demograficzne” w polskich miastach odległych ledwie 40- 50 km od miast które niekiedy utraciły połowę mieszkańców?
Statystyka niemiecka, jest zdaje się, dokładniejsza w ujmowaniu procesów depopulacyjnych w przypadku miast omawianego regionu. Przytoczę kilka regionalnych danych demograficznych: populacja Frankfurtu nad Odrą spadła z 88 do 63 tys. mieszkańców, Guben z 36 tys. na 19 tys. mieszkańców, Eisenhuettenstadt z 53 tys. na 31 tys. mieszkańców. Dla ulegających jeszcze większym procesom depopulacji miast polskich odległych o 20 czy 50 km od opisanych, dodatkowo znajdujących się w niebywale trudniejszej sytuacji gospodarczej, podają Państwo nawet dane wskazujące na utrzymywanie się, stagnację liczby ludności. Jej drastyczny spadek jest zaś chyba ewidentny dla czy to badających gospodarkę niektórych regionów przygranicznych, czy dla mieszkańców tych terenów. Ankiety i badania mikroekonomiczne (np. ilości podmiotów gospodarczych na niektórych rynkach) wskazują na drastyczny ubytek ludności, zwłaszcza w młodszych kohortach demograficznych.
Państwa instytucja rości sobie miano statystycznej, a zdaje- się że działa niczym urząd, a nie placówka badawcza. Metodologie stosowane przez „Landesbetrieb für Datenverarbeitung und Statistik Brandenburg” oraz Państwa scentralizowany GUS nie mają w mojej ocenie ze sobą nic wspólnego. Metodologia zbioru danych przez GUS jest całkowicie błędna, bo dane PESEL mają charakter historyczny a nie rzeczywisty. Możemy wykorzystywać jako wiarygodne np. badania populacji metodą małych prób opartych na doborze losowym. W Niemczech to zdaje się funkcjonować.
Obecnie są Państwo instytucją w mojej ocenie mogącą wprowadzać w błąd, zarówno władze miast jak i regionów, nieświadomych nawet sytuacji gospodarczej i demograficznej w jakiej się znajdują, jak i tych chcących wyjaśnić zagadki różnic pozostałych wskaźników. Jest tajemnicą poliszynela że dane PESEL nie mają nic wspólnego z aktualnym miejscem zamieszkania wielu np. młodych osób, migrujących dość intensywnie, nie tylko po kraju ale i po całej Europie. Niestety, w raporcie z wyników NSP 2011 brak jest danych pochodzących bezpośrednio z badań przekrojowych (czyli danych bezpośrednio od ludności w ramach badania reprezentacyjnego oraz tzw. badania pełnego). Sam raport z wyników nie pozwala stwierdzić, czy w przypadku np. nacisków politycznych nie dokonano takich zmian w metodologii, które pozwoliłyby ukryć rzeczywisty stan zaludnienia.Ma to ogromne znaczenie w polityce makroekonomicznej.
„Wyniki wstępne spisu ludności wykazały, że w dniu 31 marca 2011 roku w Polsce mieszkało lub przebywało prawie 37,2 mln osób zaliczanych do ludności rezydującej. Ludność rezydująca w Polsce jest po raz pierwszy oficjalnie publikowana przez GUS. Począwszy od danych za 2011 rok corocznie – w najbliższych kilku latach – będą upowszechniane dwa stany ludności: rezydująca i faktyczna, przy czym zgodnie z Rozporządzeniem PE i Rady Nr 763/2008 to ludność rezydująca jest obowiązującą w porównaniach międzynarodowych.
Kategoria ludności rezydującej obejmuje:
a) stałych mieszkańców, z wyjątkiem osób przebywających poza miejscem zamieszkania przez okres co najmniej 12 miesięcy bez względu na ich miejsce przebywania w kraju czy za granicą
b) osoby przebywające czasowo przez okres co najmniej 12 miesięcy, przybyłe z innego miejsca w kraju lub z zagranicy.
W odniesieniu do ludności w ujęciu regionalnym lub lokalnym kategoria ludności rezydującej uwzględnia odpowiednio migracje wewnętrzne osób z zachowaniem identycznego kryterium 12 miesięcy czasowej nieobecności lub przebywania.”
Rozporządzenie PE i Rady nr 763/2008 nakłada na państwa członkowskie UE pewne wymogi:
„Państwa członkowskie zapewniają, że źródła danych oraz metodologia zastosowane w celu spełnienia wymogów niniejszego rozporządzenia odpowiadają, w największym możliwym stopniu, podstawowym właściwościom spisów powszechnych ludności i mieszkań, określonym w art. 2 lit. i). Państwa członkowskie podejmują nieustanne starania w celu zwiększenia zgodności z tymi podstawowymi właściwościami.”
Sądzę że trudno w ogóle mówić o spełnieniu przez Państwa tych wymogów- metodologia jest po prostu niedostępna, mimo iż mieli Państwo możliwość jej opisania (opisano jedynie stosowane techniki pozyskiwania danych, nie zaś ich wykorzystanie dla sporządzenia końcowego raportu). Sądzę że istnieją szanse (dość nieuczciwej i krótkookresowej) polityki makroekonomicznej które sprawiają że tego typu dane mogą mieć ” trudności” przy ich publikacji.
Nowsze podręczniki z których korzystam informują iż ekonomiści zwykle różnie wyceniają wiarygodność i solidność poszczególnych rządów w przygotowywaniu danych statystycznych ich krajów i na podstawie oceny jakości takich dokumentów podejmują decyzje inwestycyjne. Państwa dane nie spełniają w moim mniemaniu standardów umożliwiających komukolwiek sprawdzenie ich wiarygodności dostępnymi ekonomistom narzędziami, i mają charakter deklaratywny (nieco upraszczając, dla mnie Państwa publikacja brzmi mniej więcej tak: „GUS deklaruje iż w Polsce mieszka ….” ).
Współczesne podręczniki i ekonomiści którzy swoją renomę zbudowali na poprawnym i niekiedy nader dokładnym przepowiedzeniu kryzysu roku 2008, sugerują nam brak zaufania wobec danych których źródeł po prostu nie sposób zidentyfikować, zweryfikować. Sugerowałbym podanie danych z badań reprezentacyjnych oraz badania pełnego.
Z uprzejmości załączam poniżej listu zdjęcia wykonane w miastach czeskich Karlove Vary oraz Mariańskie Łaźnie, które porównywałem z porównywalnymi miastami polskimi, stosując narzędzia ekonomiki miast i regionów. Polskie miasta na ogół posiadają infrastrukturę komunalną zdeprecjonowaną do tego stopnia, że stanowi ona w najgorszych przypadkach ok. 20- 30 % wartości infrastruktury komunalnej porównywalnych miast czeskich. Znaczne ilości budynków miast Wałbrzych, Legnica, Jelenia Góra nie były remontowane od czasów II WŚ, zdeprecjonowane są parki, nawierzchnie ulic i trotuary, infrastruktura sportowa i rekreacyjna (szczególnie parki. Po polskiej stronie nie są gospodarczo wykorzystane uzdrowiska, z których przed II WŚ słynęły szczególnie Jelenia Góra (kurort Bad Warmbrunn) oraz Wałbrzych (kurort Bad Salzbrunn). Z tymi miastami porównałem ośrodki czeskie, bazując na Państwa danych ekonomicznych dla tych gospodarek. Porównania Państwa danych deklaratywnych z danymi mikroekonomicznymi (np. porównanie przygranicznych gospodarek: natężenia ruchu samochodowego, ilości pockm wykonanych transportem zbiorowym, zużycia wody, energii elektr., ilości pieszych na ulicach w szczytach komunikacyjnych, poziomu deprecjacji infrastruktury komunalnej) sugeruje nawet kilkukrotne rozbieżności.
Z wyrazami szacunku,
Adam Fularz,
Instytut Ekonomiczny,
Oddział Zielona Góra,
Dolina Zielona 24a
65-154 Zielona Góra
Fot. Mariańskie Łaźnie
Fot. Karlove Vary
I od dworca dolnego do centrum:
By admin