polityka gospodarcza

Mimo kryzysu, polski rynek pracy jest zamknięty dla informatyków

Jakiś czas temu, gdy Polska była jeszcze zieloną wyspą, wypominałem egzotyczny status służb statystycznych, podległych bezpośrednio premierowi, co jest pewnym wyjątkiem jeśli idzie o cywilizację tzw. Zachodu, ale występuje w krajach rozwijających się (miało to miejsce np. w Argentynie). Jeden z polskich badaczy pod szyldem zachodnioeuropejskiej uczelni badał publiczne dane statystyczne różnymi metodologiami stosowanymi przy wykrywaniu fałszerstw, by wraz z zespołem orzec że w przypadkach występowania kryzysów, generalnie dane statystyczne częściej niż zwykle są podrasowywane.

Dziś w gronie dośc przypadkowych osób rozmawialiśmy sobie o pękających bańkach w polskiej gospodarce. Pęka bańka nieruchomościowa, wywindowane ceny nieruchomości mogą jeszcze mocno spaść, nawet w Warszawie sporo nowych obiektów stoi po prostu pustych. A jeszcze niedawno na serio planowano budowę 40-piętrowych budynków w polskich 100-tysięcznych miastach.

Dziś banki odmawiają ubezpieczania całych sektorów gospodarki. Dowiedzieć się tego można nieoficjalnie- wprost nikt tego nie przyzna. Stan kryzysowy rozlewa się po gospodarce. Prowadzenie firm w tych warunkach jest trudne, właściciele wycofują kapitały, gospodarka kurczy się i topnieje w wielu branżach. Zanika sektor kultury- ludzi nie stać na „bywanie” tak często jak dotychczas. Znajomi didżeje swoją imprezę muzyczną przenieśli z klubu do sieci Internet.

W krajach peryferyjnych kryzysy często przychodziły później, były o wiele głębsze i trwały znacznie dłużej. Taką sytuację odnotowano na przykład podczas wielkiego kryzysu lat 30-tych XX wieku. Już w 2008 i 2009 roku ostrzegałem przed tym scenariuszem, wzywając do reform gospodarczych.

Sytuacja może wymknąć się całkowicie spod kontroli, skoro już obecnie sygnały z rynku sugerują kolaps wielu sektorów. „Nie spodziewam się jakiegoś cudu gospodarczego. Myślę, że 2013 i 2014 rok będą bardzo ciężkie. To dla mnie najtrudniejszy okres od 1991 roku, kiedy rozpocząłem działalność” – mówi FT Tomasz Nordyński, właściciel salonu samochodowego Peugeot w Łodzi- cytowany w artykule „Polska gwałtownie budzi się ze snu o zielonej wyspie” (Financial Times/ Forsal.pl, 6 grudnia 2012).

Wielu przedsiębiorców ma podobne odczucia. Ja zaś nie mogę nadziwić się zmieniającemu się otoczeniu mojego biura w jednym z miast zachodniej Polski. Pamiętam że w pewnym okresie „hiperlokalna” gospodarka kwitła: na osiedlowym skrzyżowaniu były 2 sklepy spożywcze, mięsny, zoologiczny, papierniczy, z chemią gospodarczą. Dziś ostał się tylko jeden z nich, i wkrótce zamknie.

Zmieniły się modele biznesowe, zmienia się gospodarka. Jestem akcjonariuszem w kilku spółkach, lecz są to sektory dotknięte spowolnieniem. Ciężko jest o pracowników: na przykład informatycy są chyba towarem dość deficytowym, prowadząc gazety nie jestem w stanie płacić za usługi informatyczne więcej niż np. duże banki zmiatające mi pracowników. Kluczowe kadry nowej gospodarki są często dla mnie niedostępne, a część prac jest na tyle nudna i niewdzięczna, że z chęcią zleciłbym je innym osobom.

Problem w tym że wykwalifikowanych osób brak, a ci mający kwalifikacje zarywają weekendy i noce z nadmiaru zleceń. Dokonując części odpowiedzialnych prac informatycznych osobom bez kwalifikacji bardzo łatwo jest coś zepsuć. Należy znać ogromną liczbę osób z tego sektora, by pozyskać odpowiednie kadry. Bez nich nasze biznesy stają, czekając dni czy tygodnie aż znajdzie się osoba zdolna usunąć jakiś problem.

Gdyby nie własne umiejętności i grono znajomych z różnych środowisk, najprawdopodobniej nie byłbym w stanie zrobić zbyt wiele. Tymczasem oficjalne rynki pracy w Polsce są zamknięte dla informatyków z całego świata (jeśli tacy są, to pracują na czarnym rynku). Trudno w takich warunkach deficytu kluczowych pracowników w sytuacji gwałtownie zmieniającej się gospodarki o coś innego niż sytuację kryzysową. To i tak tylko jedna z wielu przyczyn obecnego stanu. W sąsiednich Niemczech rynek pracy dla osób o tych kwalifikacjach otwarto jako jeden z pierwszych.

Adam Fularz

 

By